Drogi Julku,
Pytasz mnie, czego unikać, gdy chcesz żyć mądrze i dobrze. Odpowiem krótko: unikaj tłumu.
Nie chodzi tylko o wielkie zgromadzenia. Nie musisz być w Koloseum, by stracić czujność. Dziś tłum wkracza nawet do zacisza Twojego pokoju. Wystarczy ekran – film, serial, gra na komputerze czy konsoli, viralowe wideo, które oglądasz znudzony, z myślą, że „wszyscy to widzieli”.
Jak wiele jest tam przemocy, intryg, kłamstw i brutalnej niegodziwości. Skłócone rodziny, sadyści karabinem wycinający sobie drogę przez hordy przeciwników, wypadki samochodowe, potwory czyhające w ciemności. Obrazy wnikające w naszą podświadomość, których w żaden sposób nie da pozbyć. Tkwią w nas, nawet, jeśli ich wspomnienia blakną w naszej świadomości. Promowane przez lajki, podawane dalej na WhatsAppie czy TikToku.
Bramą do zepsucia może być też impreza, koncert, festyn – miejsca, gdzie pod pozorem zabawy, ludzie tracą swoją naturę i rozsądek, poddając się tłumowi. Często podpici, zbierający się w grupki ludzie, stają się agresywni, wulgarni, żądni wrażeń rodem wprost z rzymskiej areny.
Tłum nie uczy cnoty. Tłum podnieca, ogłupia, prowokuje do przesady. Gdy jesteśmy wśród ludzi pobudzonych alkoholem, hałasem, muzyką lub brutalnością, przestajemy być sobą. Przejmujemy ich nastrój, ich język, ich śmiech, ich pogardę. A potem – jeśli mamy szczęście – wracamy do siebie, jak chory po gorączce. Jeśli nie – nosimy w sobie to, czego się od nich nauczyliśmy.
Gustave Le Bon, autor słynnej książki Psychologia tłumu, zauważył, że kiedy jednostka staje się częścią zbiorowości, przestaje być sobą. W tłumie człowiek nie myśli samodzielnie – działa impulsywnie, pod wpływem emocji udzielających się innym. Wystarczy iskra – a nawet spokojni ludzie mogą wybuchnąć agresją, śmiechem, paniką czy okrucieństwem.
Dlaczego tak się dzieje?
Bo w tłumie zanika odpowiedzialność. Nikt nie czuje się osobiście winny, nikt nie chce się wychylać, nikt nie chce być „tym dziwnym”, który sprzeciwi się nastrojowi. Powstaje coś na kształt zbiorowego umysłu – ale jest to umysł ubogi, uproszczony, pozbawiony sumienia i refleksji. Le Bon pisał, że w tłumie człowiek obniża się do niższego poziomu świadomości – łatwiej ulega sugestii, szybciej wpada w skrajności, działa bardziej pierwotnie.
Nawet jeśli tłum wykrzykuje hasła o wolności, godności, miłości – może w następnej chwili przerodzić się w tłum żądny krwi. Wystarczy jeden krzyk, jeden prowokator, jeden przykład. Reszta pójdzie za nim, nie z przekonania, lecz z odruchu.
Tłum nie ma sumienia. Ma tylko impuls.
Tłum nie zna cnoty. Zna tylko reakcję.
Tłum nie kocha. Tłum chłonie i pożera.
Dlatego, Julku, strzeż się takich miejsc i takich nastrojów. Jeśli chcesz żyć mądrze – szukaj cichej przestrzeni, w której możesz zachować siebie. A kiedy już musisz znaleźć się w tłumie – nie pozwól mu wejść do Twojego serca.
Nie mów, że jesteś odporny. Nikt nie jest. Nawet Seneka przyznaje, że nie wraca z igrzysk takim samym człowiekiem. Mów mniej, oglądaj mniej, bądź mniej w miejscach, gdzie człowiek znika w hałasie, śmiechu i wrzasku.
Nie chodzi o to, by gardzić ludźmi. Ale by zachować siebie. Wejdź w siebie głęboko i pytaj: czy to, czego właśnie doświadczam, zbliża mnie do dobra, czy tylko mnie rozprasza? Czy mnie to uszlachetnia, czy tylko pobudza?
I pamiętaj, że nie wszystko, co popularne, jest wartościowe. „Jakiż powód widzisz do zadowolenia z siebie – pytał Seneka – jeżeli jesteś tym, którego rozumie pospólstwo?” Niech Twoje zalety będą ukryte w Tobie. I niech Twoje życie świeci cicho, ale mocno – jak światło, które nie oślepia, ale wskazuje drogę.
Bądź zdrów!
Wujek Piotrek