W ubiegłą niedzielę zakończył się mój pobyt w Łagowie i trzeba było wracać do codziennych obowiązków. Zanim wspomnienia się zatrą, spróbuję w kilku słowach opisać, co działo się przez ten tydzień i jakie wrażenia zostawił po sobie X obóz CKB w Łagowie.
Po pierwsze, tym razem przyjechałem do Łagowa z Rodziną i była to świetna decyzja! Łagów zapewnia wszystko czego trzeba, by wraz z najbliższymi spędzić miło tydzień i mam wrażenie, że dwa tygodnie też były by w porządku 🙂
Zakwaterowanie w domku na terenie Lake Park Łagów daje duży komfort. Wszystko czego trzeba jest pod ręką. Ośrodek jest czysty, cichy (nocą) i posiada dostęp do największej plaży na terenie Łagowa. Do tego plac zabaw, boisko do siatkówki plażowej, bramki oraz piękny duży pomost. Jezioro jest czyste i zarówno dzieci, jaki i osoby lubiące pływanie znajdą tu coś dla siebie.
Miasteczko jest niewielkich rozmiarów, z bardzo wąskimi chodnikami i wciśniętymi na każdym kroku budkami z lodami, goframi, sklepikami oraz gastronomią. Nie ma za to odpustowych straganów z plastikowymi zabawkami, co uważam za duży plus, podczas pobytu na wakacjach z dziećmi. Można zwiedzić zamek, popływać na rowerkach wodnych lub kajaku, zajść do rezerwatu przyrody, odwiedzić park linowy lub pobliskie minizoo. Bez pośpiechu udało się zaliczyć większość tych atrakcji.
A teraz… kettle! Czwartek, piątek i sobota to dni wypełnione aktywnością.
Techniki oddechowe, trening z obciążnikami, warsztaty z technik bentpress oraz pistol squat, animal flow. Do tego siatkówka 🙂 Naprawdę, było co robić!
Dzień rozpoczynał się od zapoznania z technikami oddechowymi. Sam od kilku lat praktykuję metodę Wim’a Hoffa, czytałem „Przewagę tlenową” pod wpływam której zacząłem oddychać (prawie) wyłącznie nosem. Informację jakie przekazał Bartek, były potwierdzeniem słuszności kontunuowania tej praktyki. Niektóre wskazówki wydawały mi się niebezpieczne lub niewskazane na początku takiego treningu (np. ćwiczenia w czasie jazdy samochodem) i należałoby uważać z takimi radami. Na pewno warto włączyć oddech do codziennych praktyk i z czasem przyniesie na m rezultaty. Sam wziąłem udział tylko w dwóch zajęciach ale techniki o których mówiono na stałe zagościły w moim rozkładzie dnia.
Treningi kettlowe, to głównie przypomnienie podstaw rozwinięte o dodatkowe tipy do poszczególnych ćwiczeń: martwy ciąg, swing, goblet squat, military press oraz snach. Nie było tu odkrywania koła na nowo, ale na pewno warto przypominać sobie podstawowe zasady prawidłowego wykonywania tych ćwiczeń. Dodatkowym plusem jest komentarz ze strony instruktorów i możliwość dopytania o detale, w przypadku wątpliwości. Kadra jest otwarta na rozmowę i w przystępny sposób pomaga w opanowaniu lub doskonaleniu umiejętności treningu kettlami. Poza tym trening na świezym powietrzu w gronie kilkudziesięciu osób ma w sobie pewną magię.
W południe odbywały się zajęcia z Animal Flow, których byłem bardzo ciekawy. Moje oczekiwania zostały spełnione z nawiązką. Doskonała atmosfera, profesjonalny instruktaż, nowe umiejętności i poczucie „łatania dziur” w miejscach występowania słabości. Myślę, że trening, nie wymagający żadnego sprzętu, na stałe zagości w moim repertuarze treningowym.
Dodatkowe warsztaty z bentpressa i pistol squat odpuściłem. Był to czas, który spędzałem z rodziną i umiejętności te szlifuję we własnym zakresie. Może przyjdzie czas, by jeszcze odbyć pełniejszy instruktaż w tym temacie.
7 dni spędzonych w Łagowie minęło i będę długo wspominał ten czas. Kolejni wspaniali ludzie z kręgu CKB, Animal Flow, piękna pogoda, wspaniała atmosfera. Nie wszystko było idealnie, ale wcale mi to nie przeszkadza. Bo życie, jak podnoszenie kettli, to satysfakcja z pokonywania trudności i rozoju w kierunku jaki sobie wyznaczamy.
Do zobaczenia za rok!