12 miesięcy od zabiegu, więc czas na kolejny wpis z podsumowaniem przebiegu mojej rehabilitacji.
Ponieważ był to okres w którym na dobre wróciłem za biurko, pomyślałem, że warto byłoby zaopatrzyć się w stanowisko do pracy w pozycji stojącej. Przeszukując oferty na portalach internetowych natknąłem się na nadstawkę Fellowes, której ktoś chciał się pozbyć i skorzystałem z nadarzającej się okazji.
Zaopatrzyłem się w buty Vibram Fivefingers, które regularnie wkładam na spacery z psem oraz podczas innych aktywności na dworze. W ten sposób chciałem przywrócić stopom większą mobilność oraz zniwelować obcas, który negatywnie wpływa na pozycję kręgosłupa (oraz miednicy, kolan, szyi). Szczerze polecam! Do chodzenia w takich minimalistycznych butach trzeba się przyzwyczaić oraz być gotowym na kilka zdziwionych spojrzeń napotkanych osób.
Oto krótka lista najważniejszych osiągnięć, jakie przypadły na ten okres:
Udział w firmowym painball’u – to był prawdziwy sprawdzian w zakresie poruszania się w zróżnicowanym terenie oraz test dla psychiki regenerującej się po zabiegu. Na ile mogę sobie pozwolić? Czy nie zrobię sobie krzywdy? Z zachowaniem pewnej dozy ostrożności, przystąpiłem do zabawy i było świetnie! Kolano było stabilne i do końca służyło zgodnie ze swym przeznaczeniem. Bang!
Wyjazd na obóz ketllebel w Łagowie – czyli 7 dni aktywności w pięknych okolicznościach przyrody. Treningi kettlowe, pływanie w jeziorze, niewielkie przebieżki z psem. Wszystko gra, choć kolano nie zgina się jeszcze w pełnym zakresie, jak przed zabiegiem. Nie forsuje się, ale rzetelnie przepracowuje obozowe treningi (kettle, animal flow, oddech, przeciąganie liny)
Na co dzień jestem aktywny, chodzę na spacery, jeżdżę rowerem lub podbiegam na nieduże odległości (50 – 200 metrów).
Kontynuuję ćwiczenia jakie wykonywałem w poprzednim okresie rehabilitacyjnym:
– skłony na klinach
– zstępowanie i wstępowanie na podwyższenie
– przysiady w różnych wariantach
– treningi kettlowe (w tym sporo ćwiczeń asymetrycznych, z wykorzystaniem jednej ręki lub wykonywanych na jednej nodze martwych ciągów)
– ciągnięcie „sań”
– animal flow
Swoją dietę uzupełniłem o suplementy:
– kolagen
– glukozaminę oraz chondroitynę
– magnez
Mimo, że minęło już sporo czasu od zabiegu, od czasu do czasu odczuwam:
– bolesność w okolicy kolana (z jego lewej strony, nieco poniżej). Podczas wizyty kontrolnej na zakończenie leczenia, doktor polecił mi trening polegający na wykonywanie kroku dostawnego w bok oraz rolowanie tej okolicy.
– ból z tyłu kolana (nieco pod nim), pojawiający się po sesjach animal flow. Doszedłem do wniosku, że jest to kwestia przyczepu mięśnia łydki i zastosowałem rozbijanie tego miejsca z wykorzystaniem twardych piłek (podpatrzone w książce „Sprawny jak lampart”)
Teraz daje sobie sprawę, że to jeszcze nie koniec mojej drogi powrotnej do sprawności ale pozostaję na wyznaczonym kursie.
Klamrą zamykającą ten okres niech będzie ostatnia wizyta u doktora, który przeprowadzał zabieg rekonstrukcji więzadła.
Po obejrzeniu kolana, stwierdził: „Świetnie. Może Pan jechać na narty.”
Na narty jeszcze nie pojechałem, ale czuję się coraz lepiej i korzystam z kolana, które znów może spełniać swoją funkcję 🙂 Na przykład spacerując w takich miejscach: